czwartek, 30 października 2014

Trochę tego, trochę tego i jeszcze trochę innego :)

Dzisiaj będą zdjęcia kolejnego woreczka na buty oraz zdjęcia metryczki w dwóch odsłonach. A także trochę prywaty i nasza mała relacja z pobytu w Tropical Islands :). Zatem zaczynamy.

Na początek woreczek, który powstał dzień wcześniej. Miał być w kolorze jasnym z czerwonymi motywami i napisem dla 11-letniej panny. Niestety zbyt wiele wzorków w takiej wielkości i do tego czerwonych nie miałam. Wiadomo w tym wieku Monster High to już nie to, MLP i inne księżniczki odpadają w przedbiegach, a kotki, które mi się podobały - niestety czerwone nie są :). Zatem padło na serduszka. Mam nadzieję, że będą się podobać :).




Z kolei dzisiaj poleciała metryczka dla bliźniaków. Prawdę powiedziawszy to po raz drugi w mojej "karierze metryczkowej" haftuję wzór dla bliźniaków. Na prośbę Klientki - zmieniłam kolorystykę - niebieska dla chłopca i różowa dla dziewczynki. Dlatego też musiałam zmienić tło. Oryginalny wzór przewiduje zielone tło i żółte ubranka dla dzieciaków. 





Pierwotnie miała być biała ramka. Ale przez to, że zmieniłam kolor tła - zaproponowałam żółtą ramkę, która sprawia, że całość jest bardziej wesoła. Także metryczka ostatecznie poleciała cała żółciutka. Tylko żal, ponieważ to była moja ostatnia żółta ramka z zapasów, a IKEA od chyba 2 lat nie produkuje już koloru żółtego, a szkoda :(. Zresztą kwadratowych ramek też już nie mają w sprzedaży, w którą pierwotnie zapakowałam pierwszą metryczkę dla bliźniaków - zdjęcia można znaleźć tutaj - KLIK

Tutaj wersja standard - w białej ramce:



I wersja weselsza - w żółtej ramce. Powiem Wam tylko, że te zdjęcia mają przekłamane kolory. Mimo, że robione w ciągu dnia. W rzeczywistości - metryczka jest bardzo soczysta i nie tak ciemna. Nie wiem dlaczego - u mnie w komputerze te zdjęcia są OK, ale tu po wrzuceniu na bloga - nagle robią się tak ciemne :(. 



A teraz na koniec trochę prywaty - krótka relacja z wyjazdu urodzinowego do Tropical Island. Moje dziecko miało wybór - na 7 urodziny, bo tyle panna właśnie skończyła - impreza w klubie typu Małpi Gaj, zestaw klocków LEGO Friends bądź wyjazd do Tropical Island. Oczywiście wybór był tylko jeden. Tylko Panna postawiła mi warunek - musimy tam nocować na plaży. Jak powiedziało - tak się stało, ale wybrałam nie namiot - a taki bungalow. Taka wersja premium namiotu. Przynajmniej były łóżka, półka i lampka :). Super. 

Pojechałyśmy z piątku na sobotę, żeby jeszcze w miarę się wyspać w nocy. Bo słyszałam, że tam raczej głośno w nocy jest i spać nie bardzo się da. Na szczęście nie było tak źle :)

Nie wiem ilu z Was było na naszych Termach Maltańskich w Poznaniu, ale ja więcej razy do Tropical Island jechać nie muszę, bo jak na tak wielki obiekt jakim jest ta wyspa - ma niestety tylko 2 baseny. Fakt - olbrzymie - no ale dwa to dwa i więcej nie znalazłyśmy :).

Poza tym faktem - wyspa jest faktycznie imponująca - wysoka - na ponad 60 metrów - spokojnie Statua Wolności tam by się zmieściła i długa - wieża Eiffle'a wchodzi tam bez problemów na leżąco :). 


Jeśli znacie już mniej więcej rozmiary - to trochę więcej o całej reszcie. Są tam 2 baseny - jeden to Morze Południowe - faktycznie oooolbrzymie ze stała głębokości 135 cm. A drugi to Laguna ze zmienną głębokością od 90 do 135 cm. Michasia mi tu jeszcze podpowiada, że jest jeszcze brodzik dla dzieciaków, ale ja tego basenem bym nie nazwała :)

Laguna - z wodospadami i domkami dookoła plaży:



I Morze Południowe:





A tutaj brodzik dla dzieciaków z bardzo cieplutką wodą :)



Pomiędzy Morzem a Laguną jest cała wyspa z dziką roślinnością (prawdziwą, nie sztuczną), zwierzętami typu flamingi, żółwie, rybki. Jest też możliwość wzlecenia na samą górę balonem i zrobieniu sobie zdjęć albo polataniu balonem na wysokości 20 m nad plażami. Niestety nie udało nam się załapać, bo trzeba było zapisać się z rana. Jak dziecko wyraziło zgodę na lot balonem - najbliższy wolny termin to była godzina 18:40, a o tej godzinie tam już było ciemno, więc takiego fun'u jak za dnia nie było - więc ostatecznie zrezygnowałyśmy. 

Poza tym były jeszcze stawy z rybami koi, pawie, które towarzyszyły nam na śniadaniu i papugi. Całość to poruszało się luzem po całej wyspie.

Flamingi za dnia:


I śpiące w nocy - cholerki stały na jednej nodze i tak spały. Szok. To się nazywa równowaga :)




Pozostałe atrakcje to: małpi gaj dla dzieciaków, go karty i wodne wyścigi. Poza tym 4 różne rodzaje zjeżdżalni. My skorzystałyśmy tylko z 3 - jako, że ta najwyższa (podobna najwyższa w Niemczech) - była dopiero od lat 15-tu.





Do tego jest tam centrum fitness, gdzie można sobie poćwiczyć, świat saun i spa oraz solaria. Aha, przy lagunie są jeszcze 2 zjeżdżalnie dla dzieciaków, rwąca rzeka i 2 wielkie jacuzzi.

Wieczorem poszłyśmy na kolację z pokazem. Pokaz całkiem ciekawy - artystyczno-akrobatyczny. Trwał ok. 1,5 godziny.




I Morze wieczorem:


Potem poszłyśmy jeszcze na spacer po wyspie, a potem jeszcze znowu poszłyśmy się kąpać i pływałyśmy prawie do północy. Zresztą moje dziecko gdyby mogło - to najchętniej spałoby w wodzie. Świetnie pływa nad i pod wodą, więc ciężko jest ją wyjąć z wody. Standard - prawie co tydzień jesteśmy na basenie.





Podsumowując - moje dziecko było zachwycone, wyjeżdżać nie chciało - udało mi się ją wyciągnąć dopiero następnego dnia wieczorem o 20:00. Najchętniej by tam zamieszkała na stałe.
Jak dla mnie - osoby dorosłej - to powiem tak - warto zobaczyć, ale drugi raz tam jechać już nie muszę. Wolę zdecydowanie nasze Termy. Po pierwsze bliżej, taniej i więcej basenów :).

Poza tym - pomimo 26 stopni w powietrzu - było nam zimno jak biegałyśmy z jednego basen na drugi. Dodatkowo przez dużą wilgotność - nic tam nie schło. Także dla kogoś kto się tam wybiera - kupcie ręczniki z irchy. Ja już nie zdążyłam, ale chciałam. Byłyby tam bardzo przydatne. 

Jak ktoś będzie chciał tam spać w tych namiotach premium - to weźcie ze sobą śpiwory, bo dają tylko prześcieradło do przykrycia. A może to moja wina, bo jakoś nie pomyślałam, żeby coś wziąć. W końcu ostatnimi czasy rozbijam się po hotelach, a nie po namiotach :). Ale latarkę miałam. Ja generalnie zmarzłam tam, ale Michasi było OK. Ale jej zawsze jest ciepło, a mi zawsze jest zimno :).

I jeszcze jedna uwaga - wchodząc dostajesz takie chipy na pasku z załadowaną gotówką. Dorosły dostaje 150 EUR, a dziecko 35 EUR. Wydaje się fajnie, bo z gotówką nie latasz, ale przy wyjściu trzeba to uregulować :))) i zaczyna się ból jak za dużo sobie popikałeś :))

Aha, jeszcze jedzenie - śniadanie (skądinąd bardzo smaczne) jest wliczone w nocleg. Resztę trzeba zapewnić sobie samemu. Jest dość spory wybór kuchni - także myślę, że każdy znajdzie coś tam dla swojego podniebienia. A resztauracji i sklepów z pamiątkami, słodyczami i innymi rzeczami jest też sporo :).

Także wyjazd bardzo udany. Dziecko zadowolone, że tak świętowało swoje urodziny. Matka ma co prawda uszczuplone konto, ale jakoś chyba przeżyję. Trzeba będzie więcej metryczek zrobić :).

Jak przyjedzie się w dniu swoich urodzin - to pobyt masz za darmo, ale tylko dzienny. Jeśli z noclegiem - tak jak my - to tego rabatu nie ma. Dlatego pojechałyśmy nie w dzień urodzin, a dzień później.

3 komentarze:

  1. Ja polecam Termy w Szaflarach,zwłaszcza zimą gdy na zewnątrz śnieg,a woda ma 38stopni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam tam jakieś sześć lat temu. I z różnic to nie było małpiego gaju dla dzieci, wolno latających i chodzących ptaków, a na bransoletkach z chipem nie było od razu załadowanej kasy tylko płaciło się przy wejściu za tyle godzin ile się chciało a nabite jakiekolwiek dodatkowe opłaty na bransoletce przy wyjściu. Moje koleżanki znalazły tam jeszcze przez przypadek plażę dla nudystów ;) poza tym z tego co piszesz i ze zdjęć wnioskuję, że nic się tam więcej nie zmieniło. W sumie to chciałabym się jeszcze kiedyś wybrać i może nawet zostać na noc. Polecam film z serii o Bondzie z Piercem Brosmanem Die another day, którego akcja dzieje się częściowo na Wyspie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń