Jak mówiłam - tak zrobiłam. Na tamborek poszły RR-y. Pierwsze Kasiulkowe. Już skończone. W poniedziałek polecą dalej. A tutaj zdjęcia, że nie kłamię :). Mam nadzieję Kasiu, że się nie gniewsz, że tak długo je przetrzymałam.
Teraz wskakują następne, ale jeszcze nie wiem, czy RR Cookies, czy kolejne psy i koty. Zobaczę na co mi przyjdzie ochota jutro.
****
Moja psiapsiółka właśnie się zadomowiła na jachcie w Chorwacji i przysyła mi SMSa, że pięknie i słońce, i palmy, i drineczek w ręce. Normalnie żyć, nie umierać. A u nas znowu powodzie. Dobrze, że mieszkamy w Wlkp, tutaj jakoś tak raczej susze niż powodzie. Choć nie powiem - nie zazdroszczę sytuacji tym ludziom tam mieszkającym.- w tym roku naprawdę bardzo ich doświadczyło życie, a z tego co zapowiadają to jeszcze nie koniec. Współczuję.
Przed pieczeniem:
I po:
Ale zapomniałam zrobić zdjęcia, jak już posypałam pudrem i podałam na stół. Ale tak szybko wyszła, że nie zdążyłam :) Dodam tylko, że piekłam w prodiżu, bo na działce nie mamy piekarnika jako takiego.
oj tak, w Chorwacji jest przepieknie. Prace sa super i szarlotka napewno pycha
OdpowiedzUsuńNo proszę pierwsze zwierzaki na moich kanwach !!!! Śliczności po prostu!!!
OdpowiedzUsuńWesolutkie te hafciki, a ciasto i tak wygląda pysznie :).
OdpowiedzUsuńPysznie ta szarlotka wygląda. :) Prodiż kojarzy mi się z dzieciństwem - mama zawsze zabraniała mi podejść do niego bliżej niż na metr, "bo się poparzysz", a ja sobie wyobrażałam, jak to ciasto w środku rośnie. :)
OdpowiedzUsuńI tak za ciosem proponuję RR Cookies. ;)