Dzisiaj oficjalnie przekazałam ukończony wcześniej już bluszcz. A raczej duży kawał kanwy z wyhaftowanym bluszczem. Trochę mi to zajęło, nie ukrywam, ale też częściowo z mojej winy. Jednak haftowanie 4x tego samego motywu pod rząd jest trochę męczące.
Tak czy inaczej bluszcz wylądował już u prawowitej właścicielki. Czekam teraz na obszycie i podklejenie flizeliną oraz na efekt końcowy - czyli w przeszklonej szafie. Sama jestem ciekawa jak to wyjdzie. Razem dzisiaj przymierzałyśmy i póki co prezentuje się nieźle. Jak już będzie zamontowany w oknie szafy to postaram się poprosić o jakieś zdjęcia.
A tymczasem tak wygląda ukończone dzieło. Patrzcie i podziwiajcie :)
A ja tymczasem zabrałam się za wyszywanie pierwszego z trzech słowników z RR na jakie zapisałam się u Ewy. Na pierwszy ogień poszły kocury.
Potem będą jeszcze psy i buty, a dla siebie zrobię też staniki, bo się zagalopowałam i wszystko przygotowałam, a potem się okazało, że na tą zabawę nie udało mi się załapać :).
Koniecznie wrzuć zdjęcie gdy bluszcz juz będzie na swoim miejscu. Jestem bardzo ciekawa jak to będzie wyglądać?
OdpowiedzUsuńJa na szczęście mam już wszystkie swoje słowniczki skończone i szczerze mówiąc mogę wysyłać.
Czy mogłabym wysłać do Ciebie już pieski i kotki?
Jest co podziwiać:-) bluszcz jest piękny i staranie go wyhaftowałaś- brawo
OdpowiedzUsuńObsesja Kasiulka - w najbliższym czasie wybieram się do tych znajomych, gdyż wiem, że bluszcz już obszyty i podklejony wisi w drzwiach szafy. Sama jestem ciekawa efektu koncowego. Zdjęcia na pewno się wkrótce pojawią.
OdpowiedzUsuń