piątek, 27 listopada 2009

Z serii moje prace 4

Tym razem pokażę Wam, co wyhaftowałam mojej przyjaciółce z okazji imienin i tak bez okazji - za pomoc  i za to, że po prostu jest kiedy ją potrzebuję. A że kocha anioły to dostała ode mnie takie rzeczy:




Jest jeszcze jeden do kolekcji, a tego chyba podaruję jej na święta, ale zobaczymy. Póki co cicho sza :)

A tu z kolei obrazek, który jakiś czas temu wyhaftowałam dla mojego małża. Trochę dziwna sprawa z tym obrazkiem. Wyhaftowałam go w czasie jednej z moich podróży służbowych, a do czasu zajścia w ciążę - rozbijałam się po tym świecie troszeczkę. Ale wracając do hafciku. Wyhaftowałam go chyba w Madrycie. Opakowałam i wysłałam nieopisane do jego firmy na jego nazwisko. Jednak paczka nigdy nie dotarła. Nie chciałam podpisywać się i podawać dane nadawcy, bo to miała być niespodzianka. Dlatego też nie miałam możliwości odszukania jej na poczcie. Więc, rada nie rada - musiałam na nowo go wyhaftować i kupiłam też tą samą ramkę. Tym razem dałam osobiście :)
Stał w jego firmie, a odkąd ją zmienił - stoi teraz u nas w domu.



A za niebawem pokażę Wam, co jeszcze dostał ode mnie mój małż, bo to przy tamtym - to jest Pikuś (jak mówią w jednej reklamie :))

A jeszcze tak trochę poza tematem. Spotkała mnie dzisiaj niesamowita niespodzianka. Więcej na ten temat już niebawem.

1 komentarz:

  1. piękne obrazki, i szkoda że pierwszy obrazek zaginął, ciekawe jaką małż miałby minę, hihihi. Ja tez wysyłam z Madrytu i póki co (odpukać) wszystko dochodzi, nawet nie podpisane ;-)))

    OdpowiedzUsuń