Nie ma to jak dobrze zaczac wakacje. Nie sadzicie? Ja swoje rozpoczelam w iscie brawurowym stylu. Jeszcze nawet nie dotarlam na miejsce przeznaczenia, a zdazylam zlamac sobie noge. Dobrze, ze stalo sie to przy samym pociagu w Paryzu, na ktory sie spieszylam, bo przynajmniej dobrzy ludzie pozbierali mnie z ziemi, zaladowali do pociagu i dojechalam na miejsce przeznaczenia.
A zlamalam noge, a dokladnie kosc w stopie, bo bieglam z plecakiem i sie przewrocilam. Dobrze ze to sie stalo na dworcu, bo inaczej nie dotarlabym z lotniska na dworzec. A tak przebilysmy sie z corka przez caly Paryz, po drodze zahaczajac nawet o Tour d'Eiffel i dotarlysmy na pociag, ktory mial nas zabrac do Angouleme.
Po dotarciu na miejsce wyladowalam w szpitalu i tam stwierdzili zlamanie. Chociaz poczatkowo myslalam, ze to tylko pekniecie torebki stawowej, co unieruchomiloby mnie raczej tylko na tydzien. A tak - nie dosc, ze stopa zlamana, to jeszcze gips do kolana na minimum 3 tygodnie i codzienne zastrzyki w brzuch :(.
Plus (albo i nie) to taki, ze zamiast 2 tygodni we Francji czeka mnie pobyt przynajmniej 3-tygodniowy, jesli nie calomiesieczny. Przynajmniej dobrze przypomne sobie francuski, a moja coreczka sie go troche nauczy :) Minus to to, ze w domu, gdzie aktualnie przebywam jest pelno poziomow i schodow i chodzenie po nim o kulach nie nalezy do najlatwiejszych :) No i masakra - to francuska klawiatura azer, ktora doprowadza mnie do szalu. Znowu sie trzeba przestawic.
Ale przez to, ze zostalam uziemiona to bede miala czas na haftowanie :))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwakacje wakacjami ;-) i widzę że przygody od samego początku. No ale tego złamania nie zazdroszczę. Pozostaje tylko czekać co przez ten czas 'wyhafcisz' ;-)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę !
Dobrze, że widzisz pozytywy w tym wszystkim :) Trzymaj się i miło odpoczywaj :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie jak dałaś radę w takiej sytuacji i to będąc z dzieckiem! Jesteś wielka!!! Niech wszystko łądnie się zrasta, a ty haftuj, haftuj;)
OdpowiedzUsuńolaboga! Straszne, współczuję tych przygód, a Francji zazdroszczę :-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię ;o) Ze złamana noga podróżować ;o) Nie zazdroszczę uziemienia, ale są i plusy - powstanie więcej cudnych hafcików ;o)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za jak najszybsze wyzdrowienie:). Dobrze, że widzisz w tym też jakieś plusy;). Ale szkoda, że nie będziesz miała czasu na haftowanie, bardzo lubię Twoje prace
OdpowiedzUsuńUuuuuu nie zazdroszczę złamania:( Ale mam nadzieję, że mimo wszystko odpoczniesz na wakacjach:)
OdpowiedzUsuńKochana jak łamać nogę to lepiej w Paryżu niż w gdziekolwiek indziej. Wprawdzie zwiedzanie Luwru odpada definitywnie (chyba że na wózku) , ale za to jaki klimat i widoki okna!
OdpowiedzUsuńNa pewno teraz odpoczniesz za wszystkie czasy:) Ale życzę że by jak najszybciej pozbyć się tego gipsu i zastrzyków w brzuch.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Szybkiego powrotu do zdrowia i formy sprzed kontuzji! Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuń