Tak, jak przypuszczałam - pierwszy wpis we wrześniu, a drugi - już w listopadzie. Niezła częstotliwość. Ale cóż - tak to z czasem bywa. Haftuję już od jakiegoś czasu, kilka lat to będzie. Po drodze popełniłam kilka mniej i bardziej ciekawych pracy i tak w sumie na początek chciałam wrzucić tu ich zdjęcia, ale... No właśnie, ale - wymagałoby to poszperania gdzieś i poszukania tych zdjęć. Części prac w ogóle nie sfotografowałam i poszły w świat. Trochę zostawiłam w domu i te potem pokażę.
Natomiast dzisiaj wrzucam te rzeczy, które popełniłam w ostatnich dniach. Tak mnie jakoś wzięło na robienie czystek w moich pudłach z gazetkami, a tam pełno tych małych hafcików. Więc postanowiłam je porobić w końcu, bo zawsze jakoś tak czasu brakowało. Teraz dumne stoją na półkach u córeczki w pokoju :).
Mała myszka (pierwsza z serii - są jeszcze dwie, ale nie wiem, czy będzie mi się chciało, może w przyszłości)


A tu stateczek:

oj.... niech Ci się zachce te myszki bo śliczne ;-)
OdpowiedzUsuńŚliczne hafciki. Bardzo mi się te myszki podobają, ale jakoś nie mogę się do nich zebrać. Pozdrawiam. Aga
OdpowiedzUsuń